I tak po kilku przyjemnych spotkaniach towarzyskich jako jednostki dorosłe i odpowiedzialne postawiliśmy się do pionu i postanowiliśmy zdobyć odpowiednią wiedzę. Noo, łatwo nie było. Telefony się rozgrzały, łącza internetowe obciążyły, drukarki w kilku mieszkaniach wypluły z siebie ustawę o własności lokali i – już trochę bogatsi o podstawową wiedzę – przystąpiliśmy do działania.

Konkretnie przystąpiliśmy progi urzędu skarbowego w celu złożenia wniosku o nadanie numeru NIP, który - to już wiedzieliśmy - każda wspólnota posiadać musi, podobnie jak REGON. Szczerze mówiąc pierwsze kroki początkowo skierowaliśmy do drukarni, gdzie chcieliśmy zamówić pieczątkę (musieliśmy w najbliższej przyszłości podpisać wiele umów, a wszak bez pieczątki w naszym kraju NIE ISTNIEJESZ 😉), ale szybko zrewidowaliśmy swoją strategię, uznając, że wyżej wymienione numery jednak powinny się na tejże pieczątce znaleźć. Zatem prawidłowa kolejność to:
- Urząd Skarbowy – wniosek o NIP
- Główny Urząd Statystyczny – wniosek o REGON (druk RG-OP, ponieważ wspólnota jako taka nie posiada osobowości prawnej)
- Pieczątka
- Rachunek bankowy
Te sprawy powinniśmy załatwić w ciągu 14 dni od założenia wspólnoty, więc dobrze jest się „ogarnąć”. Do każdego z wniosków dołączamy stosowne uchwały, czyli statut i uchwałę o powołaniu zarządu wspólnoty. Na potrzeby korespondencji wszelakiej musieliśmy też podać adres – jak się pewnie domyślacie – prywatny. Raczej nie zdarza się, a przynajmniej nam się nie zdarzyło, żeby deweloper zaplanował odrębny lokal dla zarządu wspólnoty. To niesie za sobą trochę komplikacji przy ewentualnej zmianie składu osobowego zarządu, jeśli zrezygnować zechce osoba, do której przychodzi cała korespondencja, ale u nas padło na najbardziej solidną i zmotywowaną społeczniczkę, więc postanowiliśmy się nie przejmować😉.